W moim domu mogłam liczyć na pomoc rodziców w trudnych i stresujących sytuacjach. Kiedy zaczęłam studiować medycynę, nie było już przy mnie rodziny czy znajomych, np. kiedy bardzo denerwowałam się przed egzaminami. Wtedy wołałam o pomoc do Boga, o którym wiedziałam, że nigdy mnie nie opuszcza…
I faktycznie, Bóg wysłuchiwał moich modlitw i zawsze pomagał mi, to przez drugiego człowieka, który mnie potrafił wysłuchać, to przez poczucie pokoju i bezpieczeństwa, to zaliczając kolejne kolokwia.
Zasypiam teraz spokojnie, bo wiem, że całe moje życie, a w tym moje troski i problemy, należą do Niego – mojego najlepszego Przyjaciela i Pocieszyciela – Jezusa. Teraz to do Niego się zwracam, gdy potrzebuję pomocy. On uwalnia mnie od niszczącego stresu. Czuję się bezpieczna, bo On nieustannie przy mnie jest. On kocha mnie i dba o każdy mój stawiany krok.
Czy jest coś lepszego? 🙂
Pati