Na początku ubiegłego roku kalendarzowego podjęłam decyzję, aby zacząć świętować niedzielę także poprzez rezygnację w tym dniu z nauki. Przyznałam się przed sobą, że nie mogę już dłużej w swoim życiu ograniczać przestrzegania trzeciego przykazania boskiego tylko do uczestnictwa we Mszy Świętej i niechodzenia na zakupy.
Studiowałam wówczas na szóstym roku medycyny. Charakteryzuje się on trzykrotnie większą ilością egzaminów niż w latach poprzednich, w większości zdawanych w ramach tzw. sesji ciągłej (przez cały rok). Ponadto w ciągu roku odbywały się planowe zaliczenia i kolokwia. Z tych powodów ostatni rok studiów na moim kierunku jest szczególnie ciężki. Moja decyzja wykluczenia jednego dnia tygodnia z nauki była zatem dość odważna.
Po pierwszych wolnych niedzielach, które spędziłam przed telewizorem, stwierdziłam, że nie umiem świętować niedzieli. Postanowiłam, że muszę się tego nauczyć. Zaczęłam wypełniać ten dzień różnymi moimi ulubionymi zajęciami, takimi jak: pójście na basen, pojechanie na Mszę Świętą do św. Anny, a nie tylko „szybkie podskoczenie” do pobliskiej parafii. Znalazł się nawet czas na porzucone jeszcze w liceum hobby (chociaż myślałam, że wrócę do niego dopiero na emeryturze). W ten sposób w ciągu krótkiego czasu niedziela stała się moim ulubionym dniem tygodnia.
Na wiosnę obejrzałam program o objawieniu maryjnym z La Salette w 1846 roku. Matka Boża w orędziu mówiła tam między innymi takie słowa: „Dałam wam sześć dni do pracy, siódmy zastrzegłam sobie i nie chcą mi go przyznać”. Słowa Maryi wywołały we mnie chęć przestudiowania, co na temat świętowania dnia siódmego mówił Jezus. Problem przestrzegania szabatu w Ewangelii powraca kilkakrotnie. Był to jeden z głównych zarzutów wysuwanych przez faryzeuszów w stosunku do Jezusa i Jego uczniów. W końcu Chrystus stwierdza: „To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest Panem także szabatu” (Mk 22, 27-28). Właśnie, „dla człowieka”, a nie dla jakiejś maszyny nastawionej tylko na osiągnięcie wymiernych celów, zysku i sukcesu. Jest to Dzień Pański, a więc do Niego należy i to w całości.
Przez ostatnie dziesięć lat mieszkałam z prawie trzydziestoma współlokatorami: w internacie, akademikach, na stancjach. Czerpiąc z tego doświadczenia mogę stwierdzić, że większość ludzi nie uczy się tak dużo, jak im się wydaje, że się uczą, ponieważ nie są w stanie. Wmawia się młodym ludziom, że nauka jest tak ważna, że trzeba dla niej zrezygnować ze wszystkiego. Moim zdaniem, to tak, jakby uznać, że skoro marchewka jest taka zdrowa, to należy jeść tylko marchewkę. Jednak po jakimś czasie spożywania marchewki na śniadanie, obiad i kolację na sam jej widok, dostawać będzie się mdłości. Właściwy sposób odżywiania się to dieta zbilansowana. Tak samo jest z życiem. Niedziela jako najlepsza okazja do odpoczynku, niesie za sobą przesłanie: zapomnij na chwilę o pracy i nauce, pożyj czymś innym, zadbaj o inne wymiary swego człowieczeństwa, zbilansuj się.
W czerwcu przyszedł moment podsumowania wyników nauki. Po obliczeniu średniej z roku, okazało się, że osiągnęłam średnią znacznie lepszą niż w moich najśmielszych marzeniach, a studiując tyle lat umiałam już dość realnie ocenić swoje możliwości. Było to spowodowane efektywniejszym wykorzystaniem czasu, dzięki temu po prostu więcej się uczyłam. Wcześniej planując sobie, ile to ja nauczę się podczas weekendu najczęściej zasiadałam do książek, kiedy weekend już się kończył. Teraz, aby mieć wolną niedzielę, potrafiłam uczyć się nawet w piątek po zajęciach. Przeczytałam kiedyś, że nie ma czegoś takiego, jak słaba i silna wola, jest tylko słaba lub silna motywacja. W moim przypadku ta teza się sprawdza. Taka niepozorna rzecz jak przyjęcie zasady, że w niedzielą się nie uczę, zmotywowało mnie do niemarnowania czasu w piątek i w sobotę.
Moja wspólnota – Ruch Światło-Życie przy Duszpasterstwie Akademickim Św. Anny – podjęła w tym roku inicjatywę wspólnego świętowania niedzieli. Dzięki temu już nie muszę spędzać tego dnia sama (było dla mnie największym bólem, gdyż kiedy ja miałam wolną niedzielę, moi znajomi dopiero zabierali się do pracy). Ponadto, poszerzając naszą wiedzę w tej kwestii, czytamy list Jana Pawła II o świętowaniu niedzieli Dies Domini, który polecam wszystkim zainteresowanym tą tematyką.
A.W.