To świadectwo musi się zacząć od słynnego miało mnie tam nie być, albo raczej od tego, że to była pierwsza Oaza Modlitwy, na której bardzo mogłam być, ale jednocześnie bardzo nie chciałam. Ta niechęć była silniejsza nawet od ciekawości, jak wygląda takowy wyjazd z 80 osobami. Ale jak to w świadectwach bywa, Pan Bóg radzi sobie z naszym niechceniem i im bardziej nie chcemy, tym większe owoce są. I przy całej mojej niechęci potrafię znaleźć przynajmniej 4 powody, dla których warto było jechać. Za każdym razem jak ksiądz wychodził na ambonę i zadawał pytanie: „Dlaczego ewangelizacja?” i podawał odpowiedź, jednocześnie padał jeden z argumentów za OMem, a potem Jezus robił wszystko, żebym jeszcze ten argument przeżyła. Więc „Dlaczego ewangelizacja?”/ Dlaczego warto było pojechać na OM?
Bo JEZUS CHRYSTUS „wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13,8).
Miałam taką myśl, że życie z Jezusem jest trudne, bo przyjdzie, powie coś, nie wytłumaczy, pójdzie i jeszcze nie powie, kiedy wróci. I wiecie, co jest w tym najgorsze? Że choćbyśmy chcieli się wtedy odwrócić od Boga, bo nie rozumiemy, bo jest ciężko, bo to ponad nasze siły, to się nie da. Bo gdy ktoś raz doświadczy Bożej Miłości, to ta Miłość tak się wyryje w jego sercu, że próba odejścia będzie powodować pustkę i ogromną tęsknotę. Zdałam sobie sprawę, że uciekanie jest bez sensu, że gdy mamy trudności, to Jezus czeka w Eucharystii, w adoracji 24/dobę. Że On mówi: „Nie opuszczę cię ani nie pozostawię”.
Bo JEZUS CHRYSTUS, który daje obietnicę
Tu zadziałał repertuar, bo gdy Ania przygotowując nas do OMu zaczęła wrzucać pieśni i padły dwie z trzech piosenek, które wywołują u mnie dreszcze, byłam przekonana, że przy całym jej zamiłowaniu do nietuzinkowego repertuaru, trzecia nie padnie, bo jest zbyt mało popularna, nie pasowała do tematu, a sama na adoracji słyszałam ją tylko raz i to nie w Oazie. Potem zagrała w serduchu na ignacjańskich, gdzie rzeczywiście dostałam obietnicę. I tak jak myślałam, piosenka na padła, ale słowa, które zawiera padły w psalmie na jutrzni, a potem w wezwaniu modlitewnym na adoracji. Poruszyło, bo przypomniało, że Bóg daje nam obietnicę. I myślę, że dotyczy ona też tego, że gdy pójdziemy głosić, On będzie z nami.
Bo JEZUS CHRYSTUS Dobry Pasterz
Przez 99% OMu czułam się jak zagubiona owieczka, ale Pan Jezus przypomniał mi, że On ma nas w swojej opiece. Do tego przydał się identyfikator na smyczy z przyczepionymi kluczami. Po prostu zadzwonił, gdy biegłam na kolejny punkt programu i przypomniałam sobie, że przecież każda owieczka ma dzwoneczek, który pomaga pasterzowi ją odnaleźć. Zdałam sobie sprawę, że to nie ja muszę się troszczyć gdzie iść jak się zgubię, niech Jezus się martwi jak mnie znaleźć.
Bo JEZUS CHRYSTUS Zbawiciel, którego mamy uwielbiać
Mamy uwielbiać, w każdym momencie naszego życia, także w trudnościach. Gdy na adoracji zaszyłam się w kąciku na samym końcu i miałam ochotę zasnąć, czułam się jak na maratonie zumby. Wiedziałam, że na to wydarzenie przybył najlepszy Prowadzący, ale przyszło 1500 osób i nie widać, co pokazuje. Więc próbujesz naśladować tych przed sobą. Takie wstań, klęknij, wstań, klęknij, podnieś ręce. Ale w pewnym momencie, gdy zaczęło się uwielbienie, na przekór złemu samopoczuciu, wstałam i podniosłam ręce i nie patrząc na innych próbowałam trwać w tym uwielbieniu. I cały ciężar zniknął jak ręką odjął albo bardziej stał się możliwy do udźwignięcia, bo gdy dzielimy go z Jezusem, wszystko jest łatwiejsze.
Wiedziałam, że ten OM będzie wyjątkowy pod względem ilości osób, też pod względem perfekcyjnego przygotowania go przez odpowiedzialnych, ale notatniki i identyfikatory wydawały mi się pierwotnie zbędne. Oczywiście jak to bywa Bóg zadziałał też przez najdrobniejsze szczegóły, bo bez notatnika nie ogarnęłabym bogactwa treści. Wymowne było dla mnie, że na jednej z konferencji zapisałam ponad 2 strony i tym samym jej prowadzący wskoczył do kategorii najbardziej poruszających konferencji zajmując zaszczytne miejsce obok ks. Pawlukiewicza i innych osobistości. Ogółem ten OM był tak przepełniony treściami, że trzeba byłoby zamienić się w gąbkę, żeby to wszystko wchłonąć. Kto by pomyślał, że na taki temat jak ewangelizacja, można tyle powiedzieć.
Pan Bóg często też działa przez nasze słabości i tak już na koniec. Mam głupi nawyk brania telefonu i czytania wiadomości zaraz po otworzeniu rano oczu. I w niedzielę była tylko jedna, cytat dnia od Ruch Światło-Życie, Archidiecezja Warszawska, który przychodzi codziennie o 5 rano na Messengera. W niedzielę był akurat taki: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?”. Odpowiedziałem: „Oto ja, poślij mnie!”. Zobaczyłam to pytanie oderwane od całości czytań, a idealnie wpisane w temat OMu i poczułam się zaproszona do tego by odpowiedzieć. Poczujcie się i Wy zaproszeni do odpowiedzi, „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł”, choćby z jednego powodu. Bo JEZUS CHRYSTUS.
~ A.